Jakiś czas temu po raz pierwszy usłyszałam o technoseksualności. Przyznam szczerze, że nie do końca potrafiłam sobie wyobrazić, o co w ogóle chodzi. Poczułam się wówczas nieco zacofana i uznałam, że tak dłużej być nie może. Skoro coraz więcej mówi się o techno seksie, postanowiłam zgłębić ten nurt. Jeśli tak jak ja, nie chcesz zostać w tyle i wolisz nadążać za zmieniającą się rzeczywistością, artykuł ten z pewnością Cię zainteresuje. Zapraszam do lektury.
Technoseksualiści to osoby, które w życiu intymnym na pierwszym miejscu stawiają technologię, zamiast rzeczywistych stosunków seksualnych. Takie osoby mogą odczuwać podniecenie dzięki otrzymaniu większej ilości polubień na Facebooku lub Instagramie. Można nawet powiedzieć, iż technoseksualiści są w stanie odczuwać pewnego rodzaju przyjemność seksualną, jeśli ktoś udostępni ich post na portalach społecznościowych.
Technoseksualiści są także przywiązani do swoich gadżetów erotycznych, zwłaszcza tych, które wiążą się z wykorzystywaniem najnowszych technologii. Niezwykle podniecające są dla nich np. zabawki, które można stosować za pośrednictwem aplikacji mobilnych. Nierzadko okazuje się, iż wyłącznie seks z wykorzystaniem tego typu gadżetów jest w stanie ich podniecić i zapewnić wysoki poziom satysfakcji seksualnej.
Pomimo zamiłowania do technologii, wielu technoseksualistów nie rezygnuje z międzyludzkich interakcji. Zwykle jednak stawiają oni na seks z wykorzystaniem internetu. Erotyczne rozmowy za pośrednictwem komunikatorów, są dla takich osób zdecydowanie bardziej pociągające niż rozmowy w cztery oczy. Seks z wykorzystaniem kamerki również daje im większe spełnienie niż tradycyjny stosunek. Co więcej, partnerzy oglądani za pośrednictwem monitora są dla nich bardziej atrakcyjni i pociągający, niż ta sama kobieta lub ten sam mężczyzna widziany po prostu w sypialni.
Technoseksualiści równie chętnie uprawiają wirtualny seks z nieistniejącymi osobami. W sieci pojawiły się już nawet pierwsze strony, dzięki którym można stworzyć własną postać, zgodną z oczekiwaniami i seksualnymi preferencjami użytkownika. Można także dokładnie zaplanować przebieg stosunku, od gry wstępnej, aż po pozycję. Pojawiają się także pierwsze przesłanki świadczące o tym, iż w niedalekiej przyszłości niezwykle popularne stanie się spełnianie erotycznych fantazji z udziałem robotów.
W mojej ocenie niekwestionowaną wadą technoseksualizmu jest postępująca samotność. Nasze społeczeństwo i tak staje się coraz bardziej introwertyczne, a możliwość nawiązywania kontaktów seksualnych za pomocą wirtualnej rzeczywistości może ten problem jedynie pogłębić. Pamiętajmy, że brak kontaktu z drugim człowiekiem zwykle negatywnie odbija się na ludzkiej psychice, co może być przyczyną pojawienia się poczucia wykluczenia i stanów depresyjnych.
Nie sposób jednak nie wspomnieć, iż technoseksualizm niesie za sobą pewne zalety. Osoby niepełnosprawne, które z różnych przyczyn nie mogą uprawiać seksu, mogą dzięki temu zacząć ponownie odczuwać przyjemność płynącą z intymnej sfery życia. Wirtualna rzeczywistość może być więc rozwiązaniem dla osób pozbawionych szansy na normalne życie erotyczne.
Pisząc ten artykuł przypomniał mi się film z 2014 roku – „Dżej Dżej”. Główny bohater, w postać którego wcielił się Borys Szyc, zakochał się w głosie nawigacji. Choć film spotkał się z dość negatywnym odbiorem, to z perspektywy czasu wydaje mi się, że poruszył on bardzo poważny problem, na który być może w tamtym okresie nie byliśmy gotowi. Jeszcze kilka lat temu zjawisko odczuwania czegoś więcej do elektroniki i technologii wydawało nam się bowiem czymś totalnie absurdalnym, stąd niskie oceny filmu. Dziś jednak okazuje się, że być może niebawem technoseksualizm na dobre zagości w realnej rzeczywistości.
Przyznam szczerze, że mam trochę mieszane uczucia. Wizja świata, w której technologia zdominuje każdą sferę naszego życia, również tę intymną, jest dla mnie nieco przerażająca. Już teraz wydaje mi się, że żyjemy w nieco introwertycznym świecie, pełnym odosobnienia, a jak się okazuje, zjawisko to wciąż może postępować. Choć z drugiej strony… Jeśli ktoś czerpie satysfakcję z techno seksu, to czy mogę uzurpować sobie prawo do kwestionowania jego erotycznych fantazji? W końcu wielu z nas ma na swoim koncie rozmowy na erotycznych czatach lub korzystanie z seks kamerki. Czy to, że ktoś chce pójść o krok dalej i uprawiać seks z robotem jest czymś złym? Robot może być przecież takim samym gadżetem erotycznym jak wibrator czy masturbator. Myślę, że temat ten stwarza pole do wyjątkowo ciekawej dyskusji.