Od czego zależy szczęście?
MyMind

Od czego zależy szczęście?

Nie mamy wpływu na los ani na geny. Możemy jednak podnieść swój poziom odczuwalnego szczęścia, bardziej niż nam się wydaje. Są na to sposoby i jest ich 12. Gdyby zapytać każdego z nas, co daje szczęście, odpowiedzi byłoby pewnie tyle, ile osób. Szczęście to miłość – odparłby chłopak, którego właśnie zostawiła dziewczyna. To posiadanie dziecka – powiedziałaby

Anna Augustyn-Protas Anna Augustyn-Protas · 3 lutego 2022

Nie mamy wpływu na los ani na geny. Możemy jednak podnieść swój poziom odczuwalnego szczęścia, bardziej niż nam się wydaje. Są na to sposoby i jest ich 12.

Gdyby zapytać każdego z nas, co daje szczęście, odpowiedzi byłoby pewnie tyle, ile osób. Szczęście to miłość – odparłby chłopak, którego właśnie zostawiła dziewczyna. To posiadanie dziecka – powiedziałaby kobieta po czwartym nieudanym in vitro. Nie, to dziesięć tysięcy złotych miesięcznie – mówiłby ktoś, komu brak na opłaty. To spokój. Kawa wypita rano w ciszy – pokręciłaby głową matka trójki małych dzieci. Gdy nie boli ciało, uśmiechnąłby się ktoś na wózku.
Jak twierdzi dr Sonja Lyubomirsky, amerykańska naukowczyni, jedna z pierwszych badaczek szczęścia, żadna z powyższych odpowiedzi nie jest prawdziwa. Wbrew temu, co lubimy myśleć, szczęścia nie daje ulga, rzeczy ani nawet ludzie. Co z tego, że mówimy: „Byłabym najszczęśliwsza na świecie, gdybym wygrała talent show / spotkała miłość życia”. Przecież gdy się to udaje, to już rok później po naszym radosnym haju nie ma śladu, szczęście wraca do pułapu wyjściowego. Tak samo jak utrata nogi czy odejście kogoś bliskiego martwi nas przez pewien czas, po czym życie wraca na zwykły tor. Szacuje się, że okoliczności wpływają na nasze szczęście tylko w 10 procentach. To tylko jeden, mały kawałek tortu. Gdzie znajduje się reszta?

Od czego zależy szczęście
Badania przeprowadzone na bliźniętach jednojajowych wykazały, że odczuwanie szczęścia w sporym stopniu zależy od genów. Rodzimy się bardziej Kłapouchym lub bardziej Tygryskiem. Paweł jest zawsze uśmiechnięty i cieszą go drobiazgi, Ola od zawsze głównie tęsknie patrzy w okno i martwi ją przemijanie. Nie da tego się zmienić, tak jak koloru oczu czy składu flory bakteryjnej (choć nad tym akurat trwają prace). Ale, ale. Dobra wiadomość jest taka, że ten genetyczny bagaż zarządza nami tylko w 50 procentach. Po odkrojeniu ich, plus 10 proc. na okoliczności, zostaje nam 40 procent. Aż w 40 proc. mamy na swoje szczęście realny wpływ. Czyli możemy, i to za pomocą prostych zachowań, wyraźnie podnieść swoją skalę odczuwania radości.

Jak się pompuje szczęście
„Szczęście bierze się od tego, jak się zachowujemy, co myślimy i jakie cele sobie wyznaczamy każdego dnia w życiu”, pisze Sonya Lyubomirsky w swojej bestsellerowej książce „Wybierz szczęście. 12 kroków do życia jakiego pragniesz”. Nie ma jednej drogi do niego, tak jak nie ma jednej diety odchudzającej dobrej dla wszystkich. Co innego cieszy ekstra- , a co innego introwertyka, co innego artystę czy młodą mamę. Jest jednak zbiór rzeczy, które każdemu z nas podniosą radość z życia. Według Sonji Lyubomirsky, która je opracowała, jest ich 12.

12 dróg do szczęścia –  to co czyni nasze życie szczęśliwszym, to:

1. Wyrażanie wdzięczności. Może to być poranne uzmysławianie sobie, ile mamy (zdrowe ręce, nogi, dach nad głową), czy wieczorne podsumowywanie, co się danego dnia udało. Takie skupianie się na dobrych stronach naszego życia pozwala nie tylko cieszyć się nimi, ale i przyciągać dobre doświadczenia. Pomaga też łatwiej znosić codzienne trudności, łagodzić strach i neutralizować zmartwienia, a przy okazji usprawnia relacje z innymi. Zwłaszcza jeśli oprócz myślenia, za co jesteśmy wdzięczni, zaczniemy też realnie dziękować ludziom z naszego życia, za dobro, jakie na im zawdzięczamy. To może być mail do dawnego wychowawcy, telefon do mamy z czułym słowem, do przyjaciela (za to, że jest), zaniesienie ciasta sąsiadce z podziękowaniem za jakąś drobną pomoc. Energii, jaką daje okazywanie wdzięczności, nie da się porównać z niczym.

2. Krzesanie optymizmu. To nawyk jak każdy inny, a da się go wyrobić całkiem szybko. Polega na wizualizowaniu sobie najlepszych dla nas rzeczy. Pomaga to nie tylko określić życiowe cele (ważna umiejętność), ale odczuwać przyjemność z nich podczas samego ich sobie wyobrażania. Spróbujmy, przez kilka dni z rzędu, przez 20 minut opisywać swoją najlepszą możliwą przyszłość. A najlepiej ją zapisywać – takie ćwiczenie wymaga precyzji i logicznego myślenia, pomaga więc zobaczyć, czego chcemy i – często – jak to osiągnąć, a to ułatwia znaleźć motywację do realizowania marzeń. Optymizm pomaga nie poddawać się łatwo, a tylko wtedy osiągamy sukcesy. Optymiści lepiej też znoszą stres, dzięki czemu cieszą się lepszym zdrowiem.

3. Ucinanie zamartwiania się. Da się to zrobić. Jak? Wyszukujemy szybko obszar, który „przykryje” negatywne myśli, zadanie, plan na następny dzień. Pomaga też zajęcie nie tylko głowy, ale i ciała – możemy wziąć się za porządkowanie książek, czy ćwiczenia aerobowe. Niezłą techniką jest powiedzenie sobie głośno „Stop”, albo „Nie”, gdy tylko wrócą do nas natrętne myśli. U jednej z badanych przez dr Lyubomirsky kobiet działało wyobrażanie sobie wielkiej tablicy z drogowym, czerwonym znakiem stopu. Sprawdzonym sposobem jest też przekładanie smutnych myśli na jeden moment w ciągu dnia. Ilekroć przyjdzie nam do głowy zmartwienie, umówmy się ze sobą, że zajmiemy się nim np. o 17.00. I rzeczywiście, przyjmijmy, że od 17 do 17.30 przerabiamy wszystkie smutki dnia. Szybko okaże się, że o 17.00 mamy ciekawsze rzeczy do zrobienia. Pomaga też zwierzeni się zaufanej osobie z kłopotów lub spisywanie ich. I wspaniałe jest medytowanie.

4. Ćwiczenie aktów życzliwości. Jak mówi hinduskie przysłowie: „Prawdziwe szczęście polega na uszczęśliwianiu innych”. Co nam daje życzliwość? Bardzo dużo: poprawia nam postrzeganie siebie i dodaje pewności siebie. Poza tym uruchamia całą kaskadę efektów ubocznych: zaraz ktoś nam okazuje wdzięczność i zaczyna budować z nami ciepłą relację. Więcej: niemal zawsze zaczyna pomagać komuś kolejnemu, co i nas krzepi, bo daje poczucie sprawczości. Ale uwaga: żeby dawanie nas uszczęśliwiało, niech będzie praktykowane często i zróżnicowanie – ciągłe wynoszenie śmieci sąsiadce szybko zmieni się w męczący obowiązek. Po drugie: akty życzliwości powinny wychodzić od nas. I nie mogą być za ciężkie, żeby nie stały się źródłem rosnącej frustracji.

5. Zacieśnianie relacji międzyludzkich. Jeśli mamy lepsze związki z innymi, to poprawia nam się samopoczucie. A jak poprawia nam się samopoczucie, to lepsze mamy związki z innymi, ludzie chętniej do nas wracają i się z nami wiążą. Proste. Co zrobić, żeby poprawić relacje? Po pierwsze: miejmy czas na ich pielęgnowanie. W domu stwórzmy strefę bez telewizora czy komputera, tylko na rozmowy, bycie ze sobą. Po drugie: okazujmy pozytywne emocje. Po trzecie: celebrujmy sukcesy bliskich, doceniajmy ich, wyrażajmy podziw dla ich dokonań. Po czwarte: kłóćmy się nie raniąc (ważna umiejętność dla każdego, kto chce być szczęśliwy). Po piąte: rozwijajmy się razem. Nic tak nie zbliża jak wspólne marzenia, cele. Po szóste: wspierajmy się i bądźmy lojalni. Siódme: dotykajmy się, obejmujmy w przyjacielskim uścisku. Dotyk ma wielkie i niedoceniany właściwości uszczęśliwiające.

6. Ćwiczenie zaradności. Wiadomo: nie ma szczęścia w życiu zdominowanym przez problemy, warto więc uczyć się je rozwiązywać. Włóżmy jednak wysiłek także w pozytywnie ustosunkowywać do nich, jakby nie były wielkie. Jak pokazało przełomowe, dziś już klasyczne badanie na kobietach z rakiem piersi: 2/3 badanych uznało swoje życie po chorobie za lepsze niż wcześniej – bo dzięki niej zmieniły swoje priorytety.

7. Wybaczanie. Szukanie zemsty, odgrywanie się za doznane krzywdy jest jak drapanie się do krwi: trochę daje ulgę, ale rozognia stan zapalny. Niemal zawsze unieszczęśliwia nas jeszcze bardziej i nierzadko prowadzi do kolejnych nieszczęść. Warto włożyć wysiłek w wybaczenie. Pomóc w tym może przypominanie sobie sytuacji, gdy samemu kogoś się zraniło czy wyobrażanie sobie wcześniejszych okoliczności prowadzących do naszego nieszczęścia. Dobrze napisać list ze słowami wybaczenia. Okazać empatię. I nigdy więcej nie rozpamiętywać swojej krzywdy.

8. Robienie tego, co wciąga. Można to, za Mihailyem Csikszentmihalyim nazwać „flow”, czy w polskim tłumaczeniu „ferworem”. Czyli róbmy rzeczy, podczas których zapominamy o całym świecie, które nas tak absorbują, że znikają troski, a sami niemal przenośmy się w inny wymiar. Każdy chyba zna taki czas zatracenia się – w pracy, tańcu, rozmowie z kimś, porządkowaniu rodzinnych fotografii. Czemu ferwor uszczęśliwia? Bo jest naturalnym narkotykiem szczęścia.

9. Delektowanie się życiem. Cieszmy się chwilami z bliskimi, czerpmy radość z prostych rzeczy. Żeby tak się działo, podkreślajmy urodę drobiazgów. Skupiajmy się na urodzie filiżanki, w której pijemy poranną kawę, zatrzymajmy na widoku z okna na zieleń, na skaczącą po gałęziach wiewiórkę. Podziwiajmy piękno i doskonałość natury, ale i sztuki, poświęćmy im uwagę. Przenośmy się też myślami do miejsc, które na nas zrobiły wrażenie, do wydarzeń, które wywołują falę rozczulenia w sercu. Dogadzajmy swoim zmysłom – otaczajmy przedmiotami, których widok i dotyk sprawia przyjemność, celebrujmy posiłki, szukajmy muzyki, która nas odpręża i zaciekawia. Nie dawajmy się pędowi życia.

10. Realizowanie celów z zaangażowaniem. Szczęśliwe życie wymaga realizowania się zawodowo czy rodzinnie, pięcia się po drabinie celów. Można liczyć, że życie samo nam podsunie najlepsze kontrakty czy ludzi, najczęściej jednak wymaga od nas włączenia się w ich przyciąganie. Ważną składową szczęścia jest świadomość, że się dużo z siebie daje.

11. Rozwijanie duchowości. Badania pokazują, że ludzie uduchowieni są szczęśliwsi, mają lepsze samopoczucie i łatwiej radzą sobie ze stresami. Mają bowiem transcendentalną perspektywę, dostrzegają świętość i miłość w swoim życiu, jak i mają poczucie sensu i celu życia. Co ciekawe, okazuje się, że najszczęśliwsze są religijne kobiety (bardziej niż mężczyźni), Afroamerykanie i ludzie starsi, co wynika najprawdopodobniej ze wspólnotowego charakteru przeżywiania wiary. Duchowość nie ogranicza się oczywiście do wyznań. Świętości możemy poszukiwać (i znajdować ją) przez modlitwę, ale też nadawanie codzienności wymiaru duchowego czy przez medytację. A o medytacji mówi się, że jest w stanie dać szczęście, bo pozwala oderwać się od tego, co nas otacza i zaakceptować to, że życie nieustannie się zmienia.

12. Dbanie o ciało. Jak ważne jest ciało do szczęścia wie każdy, kto rano wstaje obolały. Okazuje się jednak, że zdrowa dieta i dobrana aktywność fizyczna nie tylko dają ulgę stawom. Mają też wpływ na samopoczucia, potrafią wyzwalać prawdziwe kaskady endorfin. I nie tylko. Jak pisze dr Lyubomirsky, była zdumiona wynikami badań przeprowadzonych na osobach z depresją. Badania wykazały poprawę ich stanu po ćwiczeniach aerobowych, porównywalną do farmakoterapii. Świetne efekty daje też stosowanie probiotyków, w końcu jelita są połączone z mózgiem. Ważny jest odpoczynek. Złotym kwartetem działającym na ciało i ducha są więc: medytacja, dieta, ruch i sen. Dobrym sposobem na podnoszenie poziomu szczęścia jest też prosty nawyk z poziomu ciała: przejmowanie postawy szczęśliwych ludzi. Czyli chodzenie z prostą sylwetką, luźnymi ramionami, a przede wszystkim z uśmiechem na twarzy. Okazuje się, że nawet wymuszony uśmiech przestraja nam mózg na pogodne częstotliwości i pozwala oderwać się od trosk i zmartwień. Co więcej: uśmiech wywołuje lustrzaną reakcję u otoczenia, a uśmiechający się do nas ludzie rozkręcają nasz dobry nastrój. Wszystkim ułatwia to życie. I podnosi poziom odczuwanego szczęścia.

Może warto spróbować? Od dziś, co nam szkodzi. 

MyMind

Najnowsze