Kontrowersyjne składniki w kosmetykach
MyBody

Kontrowersyjne składniki w kosmetykach

Na opakowaniach kosmetyków często można zauważyć komunikaty „bez parabenów”, „bez konserwantów” czy „bez SLSów”. Podkreślanie braku tych substancji w produkcie może sugerować, że jest to atut, a ich obecność jest czymś niepożądanym. Niestety jest to nieczyste zagranie marketingowe i wprowadzanie konsumentów w błąd. Dlaczego? Żaden składnik, który znajduje się w kosmetyku nie jest tam przypadkowo.

Karina Faber (@gazellecare) Karina Faber (@gazellecare) · 27 kwietnia 2022

Na opakowaniach kosmetyków często można zauważyć komunikaty „bez parabenów”, „bez konserwantów” czy „bez SLSów”. Podkreślanie braku tych substancji w produkcie może sugerować, że jest to atut, a ich obecność jest czymś niepożądanym. Niestety jest to nieczyste zagranie marketingowe i wprowadzanie konsumentów w błąd.

Dlaczego?

Żaden składnik, który znajduje się w kosmetyku nie jest tam przypadkowo. Każda substancja, która zostaje dopuszczona na rynek musi zostać bardzo dokładnie przebadana pod kątem bezpieczeństwa dla konsumentów, gdyż wymaga tego prawo Unii Europejskiej. Niestety coraz częściej można spotkać wpisy na blogach i social mediach, które nakłaniają do unikania niektórych szkodliwych składników w kosmetykach.

Konserwanty i parabeny
Konserwanty to konieczny dodatek do produktu kosmetycznego, gdyż chronią go przed rozwojem bakterii i grzybów. Gdyby produkt nie został zakonserwowany, prawdopodobnie w ciągu kilku dni pojawiłaby się w nim pleśń czy bakterie, niekoniecznie widoczne gołym okiem. Mikroorganizmy obecne są na naszych dłoniach, a nawet w powietrzu, przez co przeniesienie ich do kosmetyku jest właściwie nieuniknione. Nałożenie takiego zakażonego produktu na skórę mogłoby grozić rozwojem zakażeń bakteryjnych czy grzybiczych skóry.

Owiane złą sławą parabeny to również konserwanty. Hamują rozwój drobnoustrojów w kosmetyku. Są stosowane od lat 40. dwudziestego wieku i należą do jednych z najlepiej przebadanych substancji konserwujących.

Najważniejszą kwestią w temacie konserwantów i parabenów jest ich dawka. Istnieją badania mówiące o tym, że parabeny mogą zaburzać gospodarkę hormonalną, jednak w ilości dopuszczalnej w kosmetykach są całkowicie bezpieczne.

SLS i SLES
SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Suflate) to, często wykorzystywane w szamponach i żelach do mycia ciała, środki powierzchniowo czynne umożliwiające zmieszanie wody z tłuszczem dzięki czemu ułatwiają zmycie brudu z powierzchni skóry oraz włosów.

SLS i SLES są całkowicie bezpiecznie dla zdrowia. Rzeczywiście wykazują one działanie drażniące, jednak w produktach kosmetycznych działanie to jest zminimalizowane dzięki dodatkowi łagodzących emolientów oraz innych, łagodniejszych środków powierzchniowo czynnych. Nie powinno się skreślać produktu wyłącznie przez dodatek tych susbtancji,  ponieważ nigdy nie są one stosowane samodzielne. To formuła kosmetyku i pozostałe składniki w nim obecne determinują delikatność produktu.

Silikony
Kontrowersje w temacie silikonów są bardzo mocno zakorzenione w świadomości konsumentów. Mówi się, że osoby o cerze tłustej powinny unikać ich w kosmetykach, ponieważ rzekomo mogą prowadzić do zapychania ujść gruczołów łojowych, a w konsekwencji do pojawiania się zaskórników.

To mit. Kremy z silikonami są polecane dla skór tłustych, ponieważ ułatwiają aplikację produktu, a w porównaniu do olejów i niektórych emolientów nie powodują nadmiernego przetłuszczania skóry. Ponadto są bardzo bezpieczne dla zdrowia, ponieważ nie przenikają przez naskórek, dzięki czemu nie wywołują alergii. Dzięki temu często są dodawane do kosmetyków przeznaczonych dla alergików, osób z AZS czy łuszczycą.

Aluminium
Kilka lat temu na sklepowych półkach pojawił się szeroki wybór antyperspirantów oraz dezodorantów bez dodatku aluminium. Produkty te były przedstawiane jako lepsze od tych, które glin zawierały. W Internecie można znaleźć mnóstwo informacji mówiących o tym, że dezodoranty zawierające aluminium mogą przyczyniać się do zachorowania na raka piersi. W 2002 roku Cancer Research Center opublikowało badanie. Było ono przeprowadzone na 793 kobietach i nie potwierdziło związku używania tych kosmetyków ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka piersi. Ponadto glin bardzo słabo przenika przez skórę, a zwłaszcza do układu krwionośnego.

Niestety mitów na temat szkodliwości niektórych składników kosmetycznych jest naprawdę dużo i często są to po prostu nieuczciwe, grające na emocjach zagrania marketingowe. Pamiętajcie, aby sprawdzać wszelkie informacje na własną rękę, zanim uwierzycie i przekażecie dalej informację dotyczącą np. rakotwórczości czy toksyczności danego składnika.

MyBody

Najnowsze